Julita Burzyńska w Państwowej Szkole Muzycznej w Olsztynie uczyła się gry na flecie przez 12 lat. Od początku w klasie Simony Kassak-Hajny, wybitnej pedagog, dla której dziś nadszedł trudny czas, kiedy musi pożegnać się ze swoją utalentowaną podopieczną. „Będę ją wspominać jako wspaniałego ucznia, który bardzo i motywował, i inspirował nawet nauczyciela. Inspirowała mnie, bo zawsze trzeba było porozmawiać i o wykonaniach, i o flecistach, i zawsze trzeba było gdzieś tam zajrzeć do Internetu, nauczyć się czegoś nowego. Jeździłyśmy też na warsztaty, na których byli różni fleciści z całego świata” - podkreśla Simona Kassak-Hajny.

Julita przyznaje, że o jej muzycznej przygodzie zadecydował czysty przypadek. „Ja w ogóle nic nie wiedziałam o szkole muzycznej, ponieważ nie mam w rodzinie muzyków, ale moja najlepsza przyjaciółka z przedszkola od 4 roku życia grała już na skrzypcach i tak się złożyło, że po prostu chciałyśmy wszystko robić razem, więc ja też chciałam pójść do szkoły muzycznej tak jak ona i rodzice w końcu po długich namowach się zgodzili. Poszłam na egzamin, dostałam się. Chciałam właśnie bardzo grać na skrzypcach, ale moja mama się nie zgodziła, powiedziała, że nie wytrzyma mojej nauki na tym instrumencie, ponieważ bardzo trudne są początki i wybrałyśmy wspólnie flet, po tym, jak zobaczyłyśmy dziewczynkę w pięknej sukience, grającą na flecie. W sumie bardziej mama wybrała niż ja, bo ja nie byłam zainteresowana, ale w tym momencie nie żałuję wyboru i jestem jej wdzięczna, że dzięki niej gram na tym pięknym instrumencie” - podkreśla młoda flecistka.

Teraz Julita jest laureatką wielu krajowych i międzynarodowych konkursów, a także uczestniczką kursów, podczas których doskonaliła swoją grę u mistrzów tego instrumentu. Już dziś jest flecistką wybitną, o doskonałym brzmieniu, niezwykłej wrażliwości interpretacyjnej i znakomitej technice gry. Dla swojej muzycznej pasji, jak sama przyznaje, musiała poświęcić bardzo wiele, bo gra na instrumencie i jej doskonalenie wymagało rezygnacji z wielu, często ważnych rzeczy. Dziś przed Julitą czas wyboru dalszej drogi. Jaka będzie? „Na pewno chciałabym pójść na studia muzyczne albo w Polsce, albo za granicą, a w przyszłości bardzo chciałabym koncertować, chciałabym być solistką, ale też fajnie by było zagrać w jakiejś fajnej orkiestrze, dobrej orkiestrze” - mówi Julita.

Przyjazne mury olsztyńskiej szkoły muzycznej opuści w tym roku wielu utalentowanych absolwentów, którzy jak Julita Burzyńska będą rozwijać skrzydła na uczelniach muzycznych w Polsce i w Europie. To czas rozstań dla ich nauczycieli, ale także dla akompaniatorów towarzyszących im podczas konkursów i koncertów dyplomowych.

Przed Julitą Burzyńską i pozostałymi absolwentami Państwowej Szkoły Muzycznej w Olsztynie otwiera się dziś wielki muzyczny świat. Teraz trzeba trzymać mocno kciuki, by wszystkie ich marzenia się spełniły, ale również by wracali do Olsztyna i zachwycali publiczność swoją wirtuozerią.