Jak głosi napis na cokole popiersia Mikołaja Kopernika, „wdzięczni rodacy” ufundowali je dla uczczenia „obrońcy grodu olsztyńskiego przed Krzyżakami”. Pięćset lat temu, w czasie ostatniej już wojny polsko-zakonnej, wojska Wielkiego Mistrza pojawiły się pod murami miasta dwukrotnie.

W pierwszych dniach stycznia 1521 roku książę Albrecht Hohenzollern zdecydował się na zbrojny wypad w kierunku Mazowsza. Z pięcioma tysiącami knechtów ruszył z Braniewa w kierunku Ornety i Dobrego Miasta. W połowie stycznia przez Jeziorany i Barczewo jego wojska posuwały się w stronę Olsztyna. 16. obrońcy dostali od niego pisemne wezwanie do poddania zamku i miasta. Adresatem ultimatum Wielkiego Mistrza był Mikołaj Kopernik, który jako kanclerz warmińskiej kapituły katedralnej oraz administrator jej dóbr był formalnym dowódcą załogi zamku i miasta. Ten jednak list zignorował, niewątpliwie po naradzie z przebywającymi na zamku dowódcami sił polskich. Ci nie obawiali się bowiem ataku. Dzięki staraniom Kopernika zamek i miasto były dobrze zaopatrzone w prowiant, broń i amunicję. Ich załoga została wzmocniona i była gotowa stawić czoła Krzyżakom.

Wojska Albrechta przeszły tylko obok Olsztyna, przy okazji puszczając z dymem kilka okolicznych wsi. Ich celem strategicznym było bowiem jak najszybsze opanowanie Nowego Miasta Lubawskiego i jak największego obszaru ziemi chełmińskiej. Do ataku na miasto doszło dziesięć dni później — 26 stycznia, kiedy około stuosobowy oddział krzyżacki pod dowództwem brata Wilhelma von Schaumberga podjął próbę szturmu murów w rejonie Bramy Młyńskiej. Atakującym udało się wyrąbać boczną furtę w bramie — chcieli w ten sposób odwrócić uwagę obrońców i zająć blanki. Rozpoczęła się walka wręcz. W mieście i na zamku podniesiono alarm i olsztyńskiej załodze udało się opanować sytuację.

Jest bardzo prawdopodobne, że Kopernik – jako formalny zwierzchnik sił zbrojnych – udał się na mury zamku, aby obserwować toczącą się za zamkową fosą potyczkę. Jednak utrwalony w kulturze masowej obraz Wielkiego Astronoma z bronią w ręku odpierającego atak knechtów jest nieprawdziwy. Żołnierzem bowiem nigdy nie był. Formalnie na jego barkach spoczywał obowiązek obrony zamku i grodu, ale jego wypełnianiem w sensie wojskowym zajmowali się z pewnością zawodowi żołnierze. Niemniej do skutecznego odparcia niespodziewanego ataku z pewnością przyczyniła się postawa administratora, który zdecydował się na twardą obronę Olsztyna: „...nawet, gdyby przyszło nam zginąć” — jak pisał już w listopadzie poprzedniego roku w liście do króla Zygmunta Starego.

Dzięki Kopernikowi Olsztyn wyszedł z tej ostatniej już wojny polsko-krzyżackiej bez większych strat. Zdecydowanie i energia, jakimi się wykazał w przygotowaniach do obrony, sprawiły, że jako administrator tak naprawdę nie obawiał się wroga. I właśnie na determinacji wytrwania na posterunku i przysposobieniu gotowości obronnej Olsztyna polega zasługa Kopernika, dzięki któremu miasto i zamek zostały uchronione od pożogi wojennej. W 2003 roku, z okazji 650-lecia powstania Olsztyna, odsłonięto drugi pomnik Wielkiego Astronoma. Przysiadłszy na ławeczce, Kopernik spogląda na zamek, który obecnie jest siedzibą Muzeum Warmii i Mazur i w którym można obejrzeć między innymi stałą ekspozycję jemu poświęconą. Nad wejściem do jego dawnych komnat nadal znajduje się jego astronomiczna tablica doświadczalna. Według lokalnych „wierzeń’ potarcie nosa siedzącego na ławeczce Astronoma ma przynosić szczęście, tak jak szczęściem dla mieszkańców Olsztyna była jego obecność na zamku w trudnych czasach ostatniej wojny z Krzyżakami.