Na pomoc dotkniętej wojną Ukrainie ruszyli mieszkańcy Miłomłyna. Już 6 marca na terenie tej gminy znaleźli schronienie pierwsi uchodźcy, a obecnie jest ich około 300. To przede wszystkim matki z dziećmi, mężczyzn jest zaledwie czterech. Opiekę i zakwaterowanie zapewnił im ośrodek wypoczynkowy w Karnitach. To właśnie tam działają wolontariusze, którzy pomagają w załatwieniu niezbędnych formalności związanych z pobytem w Polsce. „Nasze społeczeństwo w tym ośrodku zorganizowało się bardzo dobrze. Na odzew wolontariuszy – działa tam 18 wolontariuszy. Mam tłumacza miejscowego, który tutaj mieszka. Ta część wschodnia Ukrainy zna język rosyjski, tak, że posługujemy się także językiem rosyjskim i pomagamy sobie codziennie. Oni nie zostali pozostawieni sami sobie. Na dzień dzisiejszy mają wyrobione do bankomatu karty, mają do telefonów karty, około 150 osób mają PESEL-e pozakładane” – mówi Stanisław Siwkowski, burmistrz Miłomłyna.

Na pomoc ruszyli mieszkańcy Miłomłyna. Ich ofiarność jest ogromna. W mieście znajduje się magazyn wypełniony darami dla gości. „Miłomłyn naprawdę okazuje tak dobre serce i zrozumienie naszym gościom z Ukrainy, że to mnie za każdym razem bardzo porusza. To są takie kwestie na przykład – w hotelu w Karnitach, żeby kobietom zorganizować takie warunki najbardziej domowe, potrzebne były pralki. Na drugi dzień było już 5 pralek takich na chodzie, kobiety już mogły sobie prać same ubrania, mogły same te ubrania wieszać” – relacjonuje Katarzyna Królak, administrator Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Miłomłynie, koordynatorka pomocy dla Ukrainy.

Do Miłomłyna przyjeżdżają także dary z partnerskiego miasta Klötze w Niemczech. TIR-y wyładowane jedzeniem, lekami, odzieżą, czy środkami ochrony osobistej – również dla żołnierzy ukraińskich – wyjechały z Miłomłyna na Ukrainę już czterokrotnie. „W drodze powrotnej z Ukrainy zabieramy ze sobą mieszkańców Ukrainy, są to rodziny policjantów i żołnierzy, więc inaczej jest witać Ukraińców u nas, kobiety z dziećmi, a zupełnie inaczej widzieć pożegnanie rodzin, które żegnają się nie wiadomo na jak długi czas” – przyznaje Katarzyna Królak.

Indywidualny mieszkańcy przyjmują również uchodźców do swoich własnych domów. Miłomłyn jest ofiarny, a