Winsor McCay był rysownikiem i pionierem animacji. Przygody wymyślonego przez niego małego chłopca o imieniu Nemo publikowane były na początku XX wieku na łamach gazety New York Herald.

To właśnie ta obrazkowa opowieść stała się inspiracją dla dyrektora OTL Andrzeja Bartnikowskiego. Była podstawą scenariusza reżyserowanej przez niego sztuki o onirycznej, nadzwyczajnej podróży małego chłopca.

„Uwiodła mnie przede wszystkim wyobraźnia tego twórcy, wyobraźnia i na poziomie plastycznym, tego jakie światy rysował, i na poziomie fabuły i postaci. Jak zacząłem z tym komiksem obcować po jakimś czasie pojawiła się przemożna chęć zmierzenia się z tym na scenie” - mówi Andrzej Bartnikowski.

A jest z czym się mierzyć. W opowieści pojawia się wiele światów, mnóstwo barwnych, dziwnych  a czasem cudacznych postaci. Na szczęście – w teatrze wszystko jest możliwe. „Jest wiele miejsc, do których Nemo zagląda i one po prostu muszą zaistnieć jako odrębne światy i trochę tego trzeba było zrobić. Aktorzy w tych warunkach mają morderczą pracę” - mówi scenografka Monika Wójcik.

Głównego bohatera, przedzierającego się przez Krainę Snów do córki króla Morfeusza, gra Honorata Mierzejewska-Mikosza. I jak przyznaje: „Żeby był wiarygodny, aktorka grająca małego chłopca musi troszkę pofikać, więc tak są budowane sceny, dużo się dzieje, światy nie są statyczne, tylko dynamiczne, owszem – kondycja się polepszyła, odkąd zaczęliśmy próby”.

To będzie monumentalna bajka. „Wszystko jest duże, ponad aktora, zresztą nasi bohaterowie są też wysocy” - mówi aktor Tomasz Czaplarski.

Na Przygody małego Nemo mogą przyjść nawet czterolatki. Premierze będzie towarzyszyła wystawa rysunków Winsora McCay’a.