Wyjątkowy sposób bycia, odczuwania i współodczuwania drugiego człowieka. Nietypowe zdolności artystyczne, lub umiejętności matematyczne. To skojarzenia, jakie wielu osobom przychodzą na myśl, gdy słyszą słowo „autyzm”. Ale czy można spotkać się też z negatywnymi skojarzeniami i reakcjami? „Oczywiście!” - odpowiada pani Ewa Paździorko, mama Nataszy - „na przykład kiedy córka miała coś, co jest takie klasyczne w autyzmie, czyli głośne krzyki na ulicy. Teoretycznie bez powodu, natomiast ten człowiek jakiś subiektywny powód ma. Ale kiedy córka krzyczała, zatrzymywali się ludzie i najczęstsze komentarze były w rodzaju, że to jest dziecko niegrzeczne, niewychowane, a ja jestem matka niewydolna wychowawczo, ponieważ takiego dziecka nie potrafię ogarnąć”.

Takie reakcje wynikają z niewiedzy, a ta prowadzi do braku akceptacji. „Akceptacja jest dla nas najważniejsza” - podkreśla pani Ewa - „my rodzice nie domagamy się specjalnych praw, po prostu chcemy, żebyśmy byli akceptowani, żeby nasze dzieci były akceptowane takie, jakie są. Żeby ludzie potrafili stać się może trochę bardziej elastyczni, bardziej tolerancyjni, żeby zdali sobie sprawę, że to, że na przykład dziecko skacze na ulicy, albo właśnie krzyczy, albo macha rekami, to nie jest tak, że ono tak się chce zachowywać, tylko ze to jest objaw jego zaburzeń i ze nie jest to zależne od niego, już nie mówiąc o jego rodzicach lub opiekunach”.