Paweł Amulewicz, Telewizja Kopernik: Jakie emocje towarzyszą Panu w momencie otrzymania tego wyróżnienia?

Lek. Henryk Frol, emerytowany neurolog: Wspomnienia, i te przykre, i te dobre. Najbardziej cieszy nas spotkanie z kolegami, których nie widziało się kilkanaście lat. Ja jestem na emeryturze 14 lat i te kontakty nie są częste.

Dlaczego związał Pan życie z medycyną?

To był zawód, który był w tamtych czasach apolityczny. Ja zawsze mówiłem, że serce partyjnego i niepartyjnego jest takie same i nie wymaga odrębnych poczynań. Przez 21 lat byłem ordynatorem oddziału neurologicznego Szpitala Wojewódzkiego i nigdy nie miałem problemów, wszyscy tacy sami.

Medycyna dziś i 50 lat temu to dwie różne bajki?

Tak! Najbardziej mnie irytuje jakaś niewyobrażalna zmiana w organizacji służby zdrowia. Przy dzisiejszym zapleczu diagnostycznym praca jest łatwiejsza, natomiast organizacja i finansowanie są nie do pomyślenia, to jest czasami wstyd.

Lekarzem jest się całe życie?

Ja jestem nadal, mimo prawie osiemdziesiątki, bo mam 79 lat, jestem biegłym sądowym i z ogromną satysfakcją to robię.