Paweł Amulewicz, Telewizja Kopernik: O jakich, nazwijmy to nowych, bo to nie są nowe substancje, ale tych nowych, które identyfikujecie jako zagrożenie w ściekach komunalnych, mówiła pani dzisiaj wszystkim uczestnikom szkolenia?

Dr inż. Klara Ramm, ekspertka Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”: Mówiłam o kwestii mikrozanieczyszczeń. To jest bardzo szeroka gama różnych substancji chemicznych, które pochodzą z gospodarstw domowych, z przemysłu, z rolnictwa. Czyli na przykład metabolizmu farmaceutyków, czyli substancji wydalanych przez niemal nas wszystkich, czy biocydów, czyli substancji biobójczych stosowanych w rolnictwie, czy w różnych produktach domowego użytku. Ta szeroka gama substancji powoduje, że one przenikają do naszych zasobów wodnych i są bardzo trwałe, mobilne i toksyczne – to są takie trzy parametry, które je cechują.

Czym one grożą, ta ich obecność, w tych odpadach?

Są w bardzo małych stężeniach, więc trudno je wykryć, a po drugie są właśnie trwałe, mobilne i toksyczne, czyli właściwie nie jesteśmy w stanie doprowadzić do ich degradacji. One wędrują po całym świecie, są już znajdowane w krwi ludzkiej, w lodzie arktycznym na przykład również, w zwierzętach i tak dalej. Czyli jak już się dostaną do środowiska, to wędrują w tym środowisku niemalże bez końca, a niestety mają toksyczny wpływ na organizmy żywe.

Skoro nie można ich mechanicznie usunąć, to jaka jest ta alternatywa, jaki pomysł, żeby tych substancji pozbyć się ze ścieków komunalnych?

Po pierwsze to jest tak zwana zasada kontroli u źródła, czyli najlepiej zapobiegać przedostawaniu się tych substancji do środowiska i są różne narzędzia prawne, techniczne, które umożliwiają, takie zakazy na przykład, czyli zapobieganie, po pierwsze zapobieganie. Ale jak już mamy te substancje w środowisku, to musimy też stosować różne technologie i te technologie istnieją. Jesteśmy w stanie właściwie z każdej substancji wyprodukować H20, wodę. Ale są to technologie bardzo drogie, bardzo zaawansowane.

Droga do wprowadzenia tej legislacji, o której mówimy, prosta i łatwa nie jest. Jakie etapy są potrzebne i kiedy możemy mówić o tym, że te przepisy zaczną funkcjonować?

Dyrektywa ściekowa, bo o niej mówimy, ona mam nadzieję, że będzie przyjęta przez instytucje unijne przed wyborami parlamentarnymi, czyli przed czerwcem 2024 roku. Wówczas nastąpi transpozycja do prawa polskiego, czyli będziemy się zastanawiać, w jaki sposób wdrożyć do prawa polskiego te zapisy. Ta dyrektywa ma na celu ochronę środowiska i życia ludzkiego, czyli jej cel jest niedyskusyjny, jest oczywisty, że musimy coś zrobić z tymi zanieczyszczeniami. Ale wyzwań jest mnóstwo, szczególnie dla operatorów oczyszczalni ścieków, którzy będą musieli wdrażać nowe technologie, będą musieli przeprowadzać analizę ryzyka różnych zanieczyszczeń.

Myślę o tej małej perspektywie gospodarstwa domowego. Jakieś nowe zasady, kontrole tego, co do tego ścieku wyrzucamy?

Edukacja jest zawsze lepsza niż kontrola. Jeżeli będziemy mieli wyedukowane społeczeństwo, to ludzie będą wiedzieć, że nie wyrzuca się śmieci do toalety na przykład. Takie oczywiste rzeczy. I z tym jest coraz lepiej i rzeczywiście ta nasza świadomość rośnie. Ale też pewne zakazy i nakazy się pojawią. Na pewno te osoby, które nie są podłączone do sieci kanalizacyjnej, które mają własne zbiorniki bezodpływowe, czy własne oczyszczalnie przydomowe, będą mocniej kontrolowani. Już teraz te kontrole się rozpoczęły, ale to jest taki etap, gdzie rzeczywiście te ścieki, które nie są zbierane przez systemy kanalizacyjne, muszą być w sposób bardzo rzetelny kontrolowane.

Dziękuję za rozmowę.